Droga Zoe,
Tak, zdaję sobie sprawę, że nie przeczytasz tego,
bo Ciebie już tu nie ma. Odeszłaś. Zostawiłaś mnie. Wiem, że nie zrobiłaś tego
celowo, wiem, że gdybyś miała możliwość wyboru, nie zrobiłabyś tego. Mimo tej
świadomości czuję, że uciekłaś ode mnie, że nie potrafiłem cię uchronić i
zatrzymać przy sobie. Naprawdę żałuję tego, moja Zo.
Po twoim odejściu jestem pusty, tak jakbym w środku
miał próżnię, nicość. Każde uczucie, dźwięk, zapach omija mnie, przelatuje
przez mnie jak piasek przez palce. Nie jestem człowiekiem, stałem się już tylko
jego żałosną imitacją. Jednak ciągnę dalej to moje marne żywocie, sam nie wiem
po co, może z nadzieją, że pewnego dnia, gdy otworzę drzwi do domu, ujrzę w
nich Twoją rozpromienioną twarz i tak ja zwykłaś przynościć mi każdego ranka
kawę z naszej ulubionej kawiarenki na rogu ulic? Wiesz, nie ma już naszego
ukochanego miejsca, Zo, teraz stoi tam jakaś agencja reklamowa. Wszystko się
wali bez ciebie, księżniczko. Wszystko traci znaczenie dla mnie, gdy nie ma cię
obok.
Pamiętasz tą małą dziewczynkę, Lily, której zginął piesek, a ty podarowałaś
jej swojego Frodo? To właśnie niedawno była u mnie i pytała o ciebie,
powiedziała, że chciała cię odwiedzić z Fro, bo on za Tobą tęskni.
Powiedziałem, że wyjechałaś, a ona kazała Cię przytulić i pocałować. Gdybym
mógł zrobiłbym to, ale nie mogę, więc wiedz, że Lily jest dzięki Tobie
szczęśliwa. Sprawiłaś, że ta mała dziewczynka znów jest wesoła, znów może dalej
prowadzić swoje beztroskie życie.
Zawsze podziwiałem i będę podziwiał to, jak
potrafiłaś, tylko uśmiechając się, umilić dzień jakiemuś staruszkowi na ławce w
parku, zwykłym „dzień dobrym” sprawiałaś, że zmęczona sklepikarka uśmiechała
się do wieczora, ale nawet nie masz pojęcia jak uszczęśliwiałaś mnie. Gdy
marszczyłaś swój lekko zadarty nosek, zaczynając się ze mną droczyć, moje serce
rosło, za każdym razem, gdy się śmiałaś, unosiłem się, lecz kiedy czułem Twoje
miękkie usta na swoich, czułem, że dotykam nieba. Spójrz jak na mnie działasz,
Zo.
Jednak wiem, że już nigdy nie będę mógł Cię przytulić, nigdy już nie
poczuję smaku Twoich ust, już nigdy nie usłyszę Twojego głosu, który tak
delikatnie, jak perfekcyjna melodia, mówił do mnie „kocham Cię”. Widzisz Zo?
Nie umiem bez ciebie normalnie funkcjonować, nie umiem żyć. Byłaś moim pięknym
Aniołem, który podtrzymywał mnie, gdy upadałem, byłaś ze mną zawsze, byłaś dla
mnie, a ja dla Ciebie, więc czemu się to skończyło?
Pozwól, Zo, że opowiem naszą historię, czuję, że
gdy tego nie zrobię, nikt nigdy nie usłyszy o tym jak wspaniałe było to, co nas
łączyło. Chcę by dowiedzieli się o tym jak byłaś niesamowita, piękna i dobra,
bo gdy tego nie zrobię, czuję, że rozpłyniesz się jak nic nie znaczące
wspomnienie, a tak nie jest. Więc pozwól mi, moja Zoey, pozwól, by ludzie
usłyszeli o Naszej smutnej bajce.
L.
_____________________________________________________________________________
Cześć! Wiem, że pewnie trafiłeś tutaj przez przypadek (nie oszukujmy się),
ale i tak miło mi, że tu zajrzałeś ;)
Jest to moje pierwsze fanfiction, które publikuję,
więc bardzo bym prosiła, żebyście napisali w komentarzu,
co o tym sądzicie (ale szczerze :))
Pierwsze rozdziały możliwe, że będzie się ciężko czytać,
ale z ręką na sercu obiecuję, że później będzie ciekawie.
Miłego czytania x
@calumzsunshine