13 lipca 2014

Drugi list do Zoe

Droga Zoe,

Pamiętasz, gdy pierwszy raz się „zakochałem”? Mały dwunastoletni gówniarz prawiący Ci długie przemowy na temat „miłości jego życia”. Starałem się naprawdę wiele razy przypomnieć sobie, jak się nazywała. Miała jasne włosy, które zawsze związywała, a także duże zielone oczy. Siedziała wraz ze mną na matematyce. Pamiętasz, jak cały czas szturchałem Cię w ramię, powtarzając w kółko „Zoe, Zoe patrz!” i wskazywałem w stronę drzwi, w których stała drobna blondynka. Choć była niewysoka oraz delikatna emanowała pewnością siebie. Byłem nią oczarowany. Nie zwracałem uwagi na Twój śmiech i prośby bym się ogarnął. Kiedy śmiałaś się ze mnie, ja, wpatrywałem się dziewczynę. Kiedy podeszła do mnie, niczym gentelman odsunąłem jej krzesło, by mogła usiąść tuż obok mnie.
Od tamtego momentu każda matematyka mijała mi na wpatrywaniu się w dziewczynę obok mnie. Pamiętam, że minął tydzień zanim odważyłem się podejść do niej, a miesiąc bym spytał się jej o bycie parą. Tak o to mały chłopiec się „zakochał”.

Do dziś nie wiem, co takiego mnie w niej zachwycało, naprawdę. Pamiętasz, jak spotkaliśmy ją w wakacje przed 3 klasą? Nalegałaś, żebym do niej zagadał, co skończyło się, tylko jednym, wielkim upokorzeniem i Twoich nabijaniem się ze mnie przez miesiąc. Byłem tak cholernie na Ciebie zły, a Ty po prostu przytuliłaś mnie i powiedziałaś, jak to zawsze, gdy się pokłóciliśmy:

,,Wiesz, jesteś najśmieszniejszym chłopcem na tym osiedlu”.

Te słowa przyczyniły się do naszej przyjaźni, słowa, które będą dla mnie obietnicą, wyznaniem miłości, przysięgą, a także czymś, czego żadne inne zdanie, czy też gest nie może zastąpić.

Oh, moja Zo. Miłość jest jedną, wielką zagadką. Każdy człowiek na nią czeka, a ona i tak przyjdzie w swoim czasie, może teraz, a może za kilkaset lat. Do mnie przyszła, jako młoda, ale zarazem bardzo dojrzała z obietnicą pozostania, ale mnie opuściła, odeszła, zabierając Ciebie i nasze ciche obietnice, przysięgi oraz szepty.

Zostałem sam. Sam na pustkowiu, sam wśród 7 miliardów ludzi. Wiedziałem, że koniec nadejdzie, Wiedziałem, że skończę jako samotny człowiek, czekając na pocałunek śmierci, ale czy byłbym wstanie, spojrzeć w lustro na swoje odbicie i powiedzieć: „Ona odeszła. Zostałem sam”. Nie, na pewno nie. Wiesz co, moja Zo? Boję się prawdy i tego, żę z tym wyznaniem Twoje wspomnienie opuści moje serce z ostatnim szeptem:

,,Wiesz, jesteś najśmieszniejszym chłopcem na tym osiedlu”.



L.




___________________________________________________________
Chciałabym Was naprawdę bardzo przeprosić za to, że nie dodawałam rozdziałów już bardzo długo. 
Bardzo dużo się u mnie działo i za bardzo nie miałam na to czasu. 
Więc, tak o to, pojawił się drugi list. Mam ogromną nadzieję, że się spodoba.
Chciałabym też poprosić Was o opinie, które naprawdę bardzo motywują.

Miłego czytania xoxo

@calumzsunshine

05 czerwca 2014

Pierwszy list do Zoe

Droga Zoe,

Pamiętasz dzień, w którym się poznaliśmy? Mimo, że było to dobrych kilkanaście lat temu, to ja i tak pamiętam to, jakby to było wczoraj. Mała dziewczynka z ciągle rozczochranymi, złocistymi włosami. Kiedy cię zobaczyłem, poczułem, że jakaś dziwna siła pchała mnie do Ciebie, śmieszne prawda?

Siedziałem przy stole w kuchni, patrząc przez okno, czekając na Frankie i wtedy zauważyłem Ciebie. Szłaś z wielkim kartonem pełnym zabawek. Nawet nie wiesz, jak się ucieszyłem. Byłaś pierwszą osobą w moim wieku na naszej ulicy. Chciałem Cię poznać, ale szczerze mówiąc, strasznie się wtedy bałem. Wiem, też jakoś dziwnie czuję się z myślą, że byłem nieśmiały. Miałem zamiar do ciebie podejść i się przywitać, ale w ogóle nie zwracałaś na mnie uwagi. Usłyszałem, jak mówiłaś do swojej mamy: "Mamusiu, ten chłopczyk się dziwnie na mnie patrzy". Jak sobie to przypomnę, to zaczynam się śmiać, jakim byłem wtedy idiotą, Zo. Zacząłem, robić z siebie kretyna, byś tylko zwróciła na mnie uwagę. Musiałem w końcu spaść z drzewa, żeby wywołać uśmiech na Twojej twarzy. Wtedy poczułem, że nie ma to większego sensu i chciałem odpuścić, ale ty podeszłaś i powiedziałaś tym swoim słodkim głosem "Wiesz, jesteś najśmieszniejszym chłopcem na tym osiedlu". Te słowa rozpoczęły coś, co miało mieć szczęśliwe zakończenie. Miały zacząć historię o prawdziwym uczuciu, miłości księżniczki i księcia. 


Pamiętasz, jak każdego wieczoru mały ośmiolatek wspinał się na drzewo i pukał w okno Twojego pokoju, po czym siadaliście razem na Twoim łóżku i opowiadałaś mu piękne historie o smokach, księciach i uwięzionych w wieżach – księżniczkach? Już wtedy miałaś zadatki na zostanie wielką pisarką. Oh, moja Zoey, tak bardzo tęsknię za tym, że nie mogę być już Twoim księciem i każdego wieczoru wspinać się po starym dębie do Twojego okna, by kolejny raz móc tulić cię w swoich ramionach, czuć zapach Twoich włosów, pachnących jagodami, czuć smak Twoich ust o smaku truskawki. Dlaczego los jest tak okrutny, dlaczego moja Zoey? Dlaczego?


Kiedy wieczór spycha słońce w dół,
A dzień prawie się kończy.
Oh, cały świat śpi,
Ale moim światem jesteś Ty.


Pewnie chciałabyś wiedzieć, co u Twojego księcia z bajki? Cóż tęskni za swoją księżniczką. Jednak obiecał jej, że ruszy do przodu, więc stara się to robić.
Dostałem pracę w wydawnictwie jako krytyk muzyczny. Tak, wiem, że zawsze w to wierzyłaś. Staram się ruszać do przodu, ale ciężko to idzie, powoli nie daję rady, Zo.
Z zespołem będziemy mieli trasę po Anglii. Szkoda, że nie będziesz mogła tego zobaczyć, a tak bardzo chciałaś przyjść na nasz koncert w Londynie. Życie jest, kurwa, tak bardzo niesprawiedliwe.

Zauważyłem, że chłopcy coraz bardziej naskakują mi i chyba podoba im się rola moich nianiek, co jest bardzo męczące, więc udaje przy nich, że wszystko jest w porządku. Myślę, że nikt kogo znamy nie jest tą samą osobą, z którą się przyjaźniliśmy. Boję się teraz zaufać, nawet chłopcom. Nie mam pojęcia, co robić, chyba wariuję. Zoe, ja po prostu zwariowałem.



L.




_________________________________________________________
Hej! 
Wiem, że rozdział nie jest jakiś wspaniały. 
Wiem też, że Was zawiodłam na całej linii, 
także wiem to, że miał być wczoraj.
No cóż, jednak mam ogromną nadzieję, 
że się Wam spodoba (tak sobie marzę) 
i skomentujecie, co o nim myślicie, 
bo na prawdę to pomaga później 
i zmieniają się trochę moje koncepcje na jeszcze lepsze. 

Miłego czytania x 

Love ya!

@diler_zena

01 czerwca 2014

Prolog

Droga Zoe,


Tak, zdaję sobie sprawę, że nie przeczytasz tego, bo Ciebie już tu nie ma. Odeszłaś. Zostawiłaś mnie. Wiem, że nie zrobiłaś tego celowo, wiem, że gdybyś miała możliwość wyboru, nie zrobiłabyś tego. Mimo tej świadomości czuję, że uciekłaś ode mnie, że nie potrafiłem cię uchronić i zatrzymać przy sobie. Naprawdę żałuję tego, moja Zo.

Po twoim odejściu jestem pusty, tak jakbym w środku miał próżnię, nicość. Każde uczucie, dźwięk, zapach omija mnie, przelatuje przez mnie jak piasek przez palce. Nie jestem człowiekiem, stałem się już tylko jego żałosną imitacją. Jednak ciągnę dalej to moje marne żywocie, sam nie wiem po co, może z nadzieją, że pewnego dnia, gdy otworzę drzwi do domu, ujrzę w nich Twoją rozpromienioną twarz i tak ja zwykłaś przynościć mi każdego ranka kawę z naszej ulubionej kawiarenki na rogu ulic? Wiesz, nie ma już naszego ukochanego miejsca, Zo, teraz stoi tam jakaś agencja reklamowa. Wszystko się wali bez ciebie, księżniczko. Wszystko traci znaczenie dla mnie, gdy nie ma cię obok. 

Pamiętasz tą małą dziewczynkę, Lily, której zginął piesek, a ty podarowałaś jej swojego Frodo? To właśnie niedawno była u mnie i pytała o ciebie, powiedziała, że chciała cię odwiedzić z Fro, bo on za Tobą tęskni. Powiedziałem, że wyjechałaś, a ona kazała Cię przytulić i pocałować. Gdybym mógł zrobiłbym to, ale nie mogę, więc wiedz, że Lily jest dzięki Tobie szczęśliwa. Sprawiłaś, że ta mała dziewczynka znów jest wesoła, znów może dalej prowadzić swoje beztroskie życie. 

Zawsze podziwiałem i będę podziwiał to, jak potrafiłaś, tylko uśmiechając się, umilić dzień jakiemuś staruszkowi na ławce w parku, zwykłym „dzień dobrym” sprawiałaś, że zmęczona sklepikarka uśmiechała się do wieczora, ale nawet nie masz pojęcia jak uszczęśliwiałaś mnie. Gdy marszczyłaś swój lekko zadarty nosek, zaczynając się ze mną droczyć, moje serce rosło, za każdym razem, gdy się śmiałaś, unosiłem się, lecz kiedy czułem Twoje miękkie usta na swoich, czułem, że dotykam nieba. Spójrz jak na mnie działasz, Zo.

 Jednak wiem, że już nigdy nie będę mógł Cię przytulić, nigdy już nie poczuję smaku Twoich ust, już nigdy nie usłyszę Twojego głosu, który tak delikatnie, jak perfekcyjna melodia, mówił do mnie „kocham Cię”. Widzisz Zo? Nie umiem bez ciebie normalnie funkcjonować, nie umiem żyć. Byłaś moim pięknym Aniołem, który podtrzymywał mnie, gdy upadałem, byłaś ze mną zawsze, byłaś dla mnie, a ja dla Ciebie, więc czemu się to skończyło?


Pozwól, Zo, że opowiem naszą historię, czuję, że gdy tego nie zrobię, nikt nigdy nie usłyszy o tym jak wspaniałe było to, co nas łączyło. Chcę by dowiedzieli się o tym jak byłaś niesamowita, piękna i dobra, bo gdy tego nie zrobię, czuję, że rozpłyniesz się jak nic nie znaczące wspomnienie, a tak nie jest. Więc pozwól mi, moja Zoey, pozwól, by ludzie usłyszeli o Naszej smutnej bajce.



L.





_____________________________________________________________________________

Cześć! Wiem, że pewnie trafiłeś tutaj przez przypadek (nie oszukujmy się),
 ale i tak miło mi, że tu zajrzałeś ;)
 Jest to moje pierwsze fanfiction, które publikuję, 
więc bardzo bym prosiła, żebyście napisali w komentarzu,
co o tym sądzicie (ale szczerze :))
Pierwsze rozdziały możliwe, że będzie się ciężko czytać,
ale z ręką na sercu obiecuję, że później będzie ciekawie.

Miłego czytania x

@calumzsunshine